bajki 6201 Bajek w serwisie



     
Z JESIENNEJ PÓŁKI – BRĄZOWA KREDKA Gdzieś na strychu pod powałą  

tam gdzie pająk w kąt się chował  

stare, mocne biurko stało  

w nim szuflada zaś dębowa.  

Siadał przy nim Pan Artysta  

kiedy brakło farb w palecie  

i ze skarbów swych korzystał  

jakich? Zaraz się dowiecie..  

Skrzyp, skrzyp.. słychać jęk szuflady,  

uchyliła tajemnicy  

wszystkich skarbów nie dam rady  

choćbym chciała tu wyliczyć:  

jakieś ostrze, gumka szara,  

podniszczonych garść rysików,  

grubych teczek stara para,  

i pudełko tuż w kąciku.  

Kolorowych kredek tyle  

kryje wnętrze tekturowe.  

Cichuteńko… już za chwilę  

po przygody ruszą nowe..  

***  

Zaskrzypiały stare schody,  

ze snu budzi się szuflada  

do radości są powody  

snop promieni w ciemność wpada.  

Rozbudziły się drewienka  

każda kredka głowę wznosi  

czy artysty sprawna ręka  

o nią właśnie dziś poprosi?  

A za oknem, wiosna, zieleń,  

kwiatów więcej jest w plenerze,  

więc artysty będzie celem  

wiosnę oddać na papierze.  

Garść kolorów wziął ze środka:  

zieleń, żółć i czerwień nawet,  

co też je na zewnątrz spotka -  

wszystkie kredki są ciekawe.  

Lecz spokojnie leżą w rządku  

inne plany ma brązowa -  

Nie! Nie będzie stała w kątku  

- po to jest by coś rysować!  

Co rysować? Tego nie wie,  

pomysł przyjdzie do niej – chyba,  

może dziuplę w starym drzewie,  

bądź kapelusz – głowę grzyba.  

I tak ją pragnienie dusi  

żeby z pudła się wydostać,  

choć wołają – Zostać musisz!  

Ona chce marzeniom sprostać.  

Naprężyła całe ciało,  

ledwie rysik jej nie pęknie  

wyskoczyła z pudła śmiało  

i pod rękę spadła, pięknie!  

Pan Artysta odruchowo  

namalować miał kaczeńce  

i choć wizję miał gotową  

naraz brąz w swej trzymał ręce.  

Tam gdzie chciał rysować mniszek  

grzybów stoją dwa okazy  

aż zakrzyknął w błogą ciszę  

- A cóż to za bohomazy!  

Strącił kredki do szuflady,  

malowidło w kosz wyrzucił  

- Więcej dzisiaj nie dam rady!  

Fakt ten kredki bardzo smuci.  

Żółta z żalu pochlipuje  

- Na cóż starta moja głowa?  

Grzybów wiosną nie rysujesz,  

grzyb jesienią w mchach się chowa.  

Do brązowej szepnie biała  

- Zazdrośnica z Ciebie spora,  

czy dokładnie tego chciałaś?  

Wszak na wszystkie przyjdzie pora.  

Lato puka i na stryszek,  

trzmiel piosenkę grubo nuci,  

z dala kroki da się słyszeć  

widać znów Artysta wrócił.  

W pudełeczku już przebiera  

wziął niebieską, żółtą, białą  

- Może i mnie weźmie teraz?  

Kilka kredek pozostało.  

Aż gotuje się brązowa  

- O mnie się nie zapomina,  

nie zamierzam się tu chować!  

Wyskoczyła – nienowina.  

Na arkuszu morze, fale,  

plaża żółtym piachem kusi  

toczy się brązowa dalej  

pierwszy plan wszak zająć musi.  

Z żółtą się przepycha w parze  

- Teraz moja kolej będzie!  

- Co tam morze, co tam plaże!  

Najważniejsze są żołędzie!  

Pan Artysta zniechęcony  

długo swe przecierał oczy  

- A to co? jak? Z której strony  

żołądź na rysunek wskoczył?  

Drugą z bloku wziął stronnicę,  

piękny zaczął szkic motyla  

lecz znów w ręki okolicę  

kredka śmiało się pochyla.  

Trzepnął ręką Pan Artysta,  

spadła z biurka wnet brązowa  

i to sprawa oczywista  

pękła jej z rysika głowa.  

Pękło wnętrze rysikowe,  

płynie zazdrość z kredki środka  

jedna myśl zaprząta głowę,  

- Czy też koleżanki spotkam?  

Zapukała w liściach jesień,  

szyby w oknach mgłą przeciera,  

kroków echo znów się niesie  

Pan Artysta przyjdzie teraz.  

Skoro jesień to kasztany,  

no i kolorowe liście,  

mech grzybami przetykany  

brąz potrzebny jest Artyście.  

Szuka, w pudle wciąż przebiera,  

gdzie ta kredka się schowała  

przecież widział ją tu nie raz  

bez niej na nic praca cała.  

Schylił się też mimochodem  

i pod biurko zajrzał całkiem  

a pod meblem, tam pod spodem  

leży kredka – jej kawałki.  

- Uuuu – zawołał na głos z żalem  

- Trudno będzie nią rysować  

lecz nie wyjdzie jesień wcale,  

chyba przyda mi się nowa.  

Przejrzał jeszcze swą szufladę  

z taśmy odciął trzy „plasterki”  

- Może spróbuj czy dasz radę?  

Miała kredka problem wielki  

Ale z każdej chwil upływem,  

kiedy z sercem rysowała  

to co z razu było krzywe  

w piękne kształty obracała.  

Powróciła do szuflady  

wyskakiwać nie ma chęci  

choćby chciała nie da rady,  

to zwyczajnie jej nie „kręci”.  

Morał? - Zazdrość nie popłaca,  

no i warto słuchać bliskich,  

- złość do złości źródła wraca,  

- cierpliwości trzeba wszystkim.
Profil autora: Kasia Sz.  ilość bajek publicznych(118) ilość bajek dnia(134)

 ocena czytelników: 8,33 (6 głosów)

oceń tę bajkę:

 



    Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. „Fundusze Europejskie dla rozwoju innowacyjnej gospodarki”